PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=5982}

Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów

Star Wars: Episode III - Revenge of the Sith
7,6 257 311
ocen
7,6 10 1 257311
6,2 30
ocen krytyków
Gwiezdne wojny: Część III Zemsta Sithów
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów

Kiedy Obi Wan krzyczy "miałeś unicestwić ciemną stronę a nie do niej dołączyć" a Anakin leży bezsilny i płonie...bardzo dramatycznie to pokazali. 9/10. Moja ulubiona część z całej sagi Star Wars.

użytkownik usunięty
WhiteDemon

Czytałam wiele Twoich postów i tak właśnie z nich wynika. I to nie jest jakaś złośliwość z mojej strony.

ocenił(a) film na 10

Tzn tak. Jeśli o to chodzi to w pewnym sensie tak, traktuje go jak dwie osoby bo uważam że je w sobie ma. Podobnie jak Moc ma dwie strony, tak Wybraniec jako jej syn ma dwa oblicza Anakina/Vadera. Jeśli liczyć Ducha Mocy' który moim zdaniem jest ozdrowionym ' połączonym w zdrowe psychicznie i emocjonalnie jedno - to nawet jest ich trzech. Ale rozumiem że ciężko moje rozumowanie komuś pojąć. Jeśli ktoś się tak bardzo nie interesuje problemem rozpadu osobowości...

użytkownik usunięty
WhiteDemon

Ale to jest jedna postać tak jak mamy jedną Moc. Już wspomniałam wcześniej o pewnych doświadczeniach udowadniających jak bardzo potrafimy zmienić się pod wpływem pewnych czynników. A traumatyczne doświadczenia Anakina, które spowodowały u niego takie a nie inne schorzenie tylko to wzmocniły.

ocenił(a) film na 10

Powiem inaczej. To jedna osoba. Ale Anakin ma system obronny jaki wytworzyła sobie jego psychika.. Taki który przejął jego bólu emocjonalnrgo lęków i cierpienia. I ten system nazywa się Vader. A Palpatine nadając mu imię wywołuje kogoś kto już wcześniej tam był. Tylko nikt nie nadał mu imienia nawet Anakin.

użytkownik usunięty
WhiteDemon

W pewnym sensie masz rację. Znaczy to jestem w stanie zrozumieć, tym bardziej, że są znane przypadki takiego podejścia do traumatycznych przeżyciach.

ocenił(a) film na 10

Zresztą pięknie to w Nowej Nadziei Obi wytłumaczył od strony psychologicznej' mówiąc że Darth Vader "zabił" dobrego Anakina.

ocenił(a) film na 10
WhiteDemon

Odkopię ;P


Zdaje się, że różnica pomiędzy socjopatą a psychopatą jest taka, że socjopatia jest zaburzeniem wrodzonym, z kolei psychopatia wrodzonym, ale mogę się mylić...

Palpatine z pewnością był psychopatą, i to w szczytowej skali psychopatii. Wystarczy spojrzeć na jego schemat działania - używając charyzmy i manipulacji, po kolei werbował kolejnych pod-wykonawców jego planu, a w razie potrzeby pozbywał się ich, lub pozostawiał samym sobie, bez mrugnięcia okiem. Żadnego przejawu choćby krztyny wyrzutów sumienia. Nie zależało mu nawet na uczniu jako kontynuatorze dziedzictwa Sithów - przecież Palpatine chciał rządzić wiecznie, a uczeń miał co najwyżej robić za wyjątkowo skutecznego podwykonawcę planu, czy psa gończego, ewentualnie egzekutora jego woli. To uczniowie mieli fizycznie ryzykować życiem w razie akcji, nie on. Palpatine wszystko robił na dystans, tak manipulując sytuacją, by być w centrum uwagi i władzy, zbierać "fejm" jako Kanclerz, później Imperator, ale zawsze wolał, by to ktoś naraził się w razie czego na zranienie, niż on sam. Narcyzm, chęć bycia w centrum uwagi, absolutny brak wyrzutów sumienia - jedyne co go wyróżnia od najgorszego psychopaty to fakt, że psychopata totalny leci na żywioł, a Palpatine planował. Dlatego w sumie był najskuteczniejszym psychopatą - posiadał absolutnie zimną krew, w dodatku wyprzedzał innych tym, że był doskonałym strategiem.


Vader z kolei nie miał właściwego wzorca i opieki przy dorastaniu. Jego poczucie własnej wartości i troska o matkę musiały walczyć z faktem tego, że jest nie "człowiekiem", a "własnością", niewolnikiem. Jego dziecięce marzenie o zostaniu Jedi zderzyło się z rzeczywistością, kiedy okazało się, że ci, wśród których chciał się znaleźć, nie ufają mu, jednocześnie oczekując od niego cudu, że "przywróci równowagę mocy". Nie dość, że miał dokonać najważniejszej rzeczy w historii zakonu, być kluczowym rycerzem Jedi, to zewsząd czuł chłodny dystans braci z zakonu. Trafił pod opiekę Jedi w momencie, kiedy w jakiś sposób jego światopogląd był już ukształtowany bólem, jaki doznał będąc niewolnikiem. Jednocześnie zachował tyle empatii, że pragnąc wyzwolić wszystkich niewolników w galaktyce. Jego dziecięca wówczas psychika doznała na tyle surowych bodźców, że nabrał wlasnego światopoglądu, dalekiego od Jedi. Jedi kazali zachować dystans, powściągliwość, unikać miłości. To było możliwe, kiedy było się chowanym według tych zasad od urodzenia, nie w momencie, kiedy jego własne życie było już pełne doświadczeń, widział na własne oczy nędzę świata. po czymś takim ciężko jest zachować stoicyzm. Vader dał się oszukać, ponieważ Palpatine wybitnie zmanipulował go. Przedstawił mu się dokładnie takim, jakiego Anakin go potrzebował - jako mentora, człowieka doceniającego jego talenty, nie ganiącego za ambicję, a przede wszystkim, ufającego mu i słuchającego go.

Później okazało się, że prawda jest zupełnie inna. Kiedy już Palpatine zdobył go, przestał o niego zabiegać. Sprowadził go do roli psa. Pozbawił go tego, co obiecywał mu pomóc uratować. Vader był świadom tego wszystkiego, ale świadomość wypierałą to, by nie oszalał z rozpaczy już do reszty, dlatego wykonywał jego rozkazy bo wiedział, że Palpatine jest 1. potężniejszy, po 2. wolał wyprzeć swoją winę, i uparcie przypisywać ją rycerzom Jedi, by jakoś funkcjonować. Podświadomie jednak wiedział, że dał się oszukać, że Palpatine stanowi prawdziwe zło, i karał sam siebie za naiwność wobec niego, poprzez nienawiść wobec siebie samego. Cierpiał, bo wiedział, że zasłużył na cierpienie.

użytkownik usunięty
sznapsiarz

Psychopaci planują swoje zbrodnie. To są osoby pozbawione empatii (medycznie stwierdzono, że psychopaci jak i socjopaci nie posiadają neuronów lustrzanych, które odpowiadają za to, że potrafimy wczuć się w czyjąś sytuacji czyli za empatię).
I psychopata i socjopata tylko udaje, że współczuje itd. ponieważ są oni bardzo dobrymi obserwatorami i perfekcyjnymi planerami.

ocenił(a) film na 10

Co by nie było, to zawodowcy w kiwaniu innych ;P

Wprowadzę małe zamieszanie, ale jako zafascynowana historią, od razu powiem, że Hitler NIE był socjopatą, to raz... Mówiłaś, że socjopaci nie są zdolni do miłości. Hitler obdarzył ogromną miłością swoją matkę, a także bardzo kochał swojego psa. Traktował ich oboje jak rodzinę... Ale to, że był zbrodniarzem, który z nienawiści do Żydów i Słowian wywołał wojnę i budował obozy śmierci to inna sprawa. Był złym człowiekiem, mordercą, zbrodniarzem wojennym, ale pamiętajmy o tym, że zły człowiek nie zawsze musi być chorym psychicznie... Socjopatą był Stalin, on nie kochał kompletnie nikogo, nawet rodzina się go mocno bała, terroryzował wszystkich... Stalin to lepszy przykład socjopaty...

Za to jeśli chodzi o Anakina, no cóż... On już w młodości wolał bardziej rządy monarchii niż demokracji... A będąc już po ciemnej stronie Skywalker miał zapędy dyktatorskie, bo chciał rządzić Galaktyką wspólnie z rodziną. To coś podobnego typu co Baszszar al-Asad na Syrii. Tam też rodzina mocno się kocha, ale to nie zmienia faktu, że żądz a oni totalitarnie, bez poszanowania praw człowieka i odpowiadają za śmierć wielu ludzi. (choć w przypadku Syrii opozycja tam wcale lepsza nie jest)

użytkownik usunięty
cloe4

Nie pisałam, że nie są zdolni do miłości a że empatia u nich praktycznie nie istnieje. I w sumie nie ja pierwsza nazwałam Hitlera socjopata, choć przyznałam rację iż nim jest ;)

Ale ok, jako że wiem iż historię masz w paluszku to cofam swoje słowa o tym, że był socjopatą ;) I fakt, zły człowiek nie musi być socjopatą.

Oh, no... To było do @WhiteDemon, przepraszam... XD

W sumie, bez bicia się przyznam sama długo uważałam, że Hitler był chory psychicznie, ale niedawno oglądałam film dokumentalny o nim i tam naukowcy tego w ogóle u niego nie stwierdzili, wręcz mówili, że był zdrowy pod tym względem, ale to olbrzymia nienawiść do innych nacji przyniosła takie owoce... Ci sami naukowcy uznali też, że Stalin był chory psychicznie, a Hitler nie...

Ech, w sumie mam to w gdzieś, obaj byli straszni... XD

użytkownik usunięty
cloe4

spoko, nic się nie stało :D

Wiesz, ja w sumie chciałam zwrócić uwagę, że nie można wszystkich złych czynów usprawiedliwiać zaburzeniami. Można je brać pod uwagę, można wziąć pod uwagę np. to, że ktoś miał okropne dzieciństwo i to sprawiło, że stał się złym człowiekiem czy w ekstremalnych przypadkach psychopatą.
Ale to jest jedynie czynnik, który w mniejszym lub większym stopniu może wpłynąć jedynie na zmniejszenie kary. Ale win absolutnie nie.

Oczywiście, że nie można... ;)

Zresztą ostatnio coś sporo chorób psychicznych się porobiło, by tylko usprawiedliwić zło człowieka... Więcej szpitali psychiatrycznych i więcej kupowania leków dzięki czemu czerpią kasę koncerny farmaceutyczne...

Sorki, pozwoliłam sobie na małe gdybanie... XD

użytkownik usunięty
cloe4

Człowiek to taka istota co lubi wpadać ze skrajności w skrajność

ocenił(a) film na 10
cloe4

Mnie tylko ta wybiórczość ciekawi...czemu Anakina/Vadera zwie się mordercą i katem, a jego syna Luke który wysadził 2 miliony ludzi, albo wnuka który lekką ręką kazał wyrżnąć całą wioskę wraz z kobietami i dziećmi, nie...To mnie dziwi.

użytkownik usunięty
WhiteDemon

Bo Luke był pokazany jako pozytywny bohater. Owszem zabił miliony ludzi ale tych po złej stronie. Co nie znaczy, że nie był ludobójcą bo to jest ludobójstwo. I każdy kto obiektywnie ogląda SW no nazywa rzeczy po imieniu.
A Kylo ludobójcą był bezsprzecznie.

Ps. nie denerwuj się tak ;) bo ktoś nazywa rzeczy po imieniu akurat odnoszące się do Twojego ukochanego bohatera. To naprawdę źle wygląda nawet dla kogoś, kto bardzo lubi tę postać (jak np.ja) ;)

ocenił(a) film na 10

Yy, nie ma czegoś takiego jak obiektywne oglądanie. Każdy kto ogląda ogląda subiektywnie...Stąd też zapewne niesnaski ;)

WhiteDemon

Jaka wybiórczość? XD WTF?

Nie znasz mnie... Otóż powiem ci, że dla mnie Kylo Ren to typ o wiele bardziej morderczy i bardziej "zbrodnialczy" niż Anakin/Vader... Tu nie ma żadnych wątpliwości... Zresztą, w ogóle pojawienie się postaci niestabilnego Benka Solo w disneywoskim fanfiku pt TFA dodało mi tylko argumentów w sporze z "trufanami" OT do tego, by jeszcze bardziej usprawiedliwiać i bronić Anakina za to co się stało. Czyli jesteśmy na jednym wózku. XD Dlaczego? Bo Anakin był tragiczny, miał smutne życie i na jego przemianę wpłynęło wiele czynników... Ben Solo to po prostu dzieciak, który ma nie po kolei w głowie i nie docenia tego co ma (rodzinę, silną sytuację na starcie, bogactwo, wielkich przodków). Nad siłę chce być zły, bo obraził się na ojca i jeszcze jakiś tam Snoke mu bajki nawciskał...

Więc ja to widzę tak... Anakin - dobry bohater mający swoje wyraźne słabości, skuszony został przez zło... Ben Solo - z natury zły człowiek, który nie ma na tyle jaj, by tę robotę wykonywać należycie, bo te zło słabo mu wychodzi... ;D

A Luke'a do Anakina czy Bena nie porównuj... Luke walczył w bitwie, nie zrobił tego morderstwa z zemsty, ale zabicie tych ludzi na Gwieździe Śmierci to był wybór przez Rebelię mniejszego zła, by inne planety, które nie popierały imperium nie podzieliły losu Alderaana... Zresztą, w takim razie i podziemie AK można by było nazwać zbrodniarzami, bo przecież mordowali ludzi (nazistów i komunistów), ale trzeba pamiętać, że to robili z konieczności, by kraj był wolny i bezpieczny, przez to my uznajemy ich jako bohaterów naszej ojczyzny... Z Luke'em jest podobnie... Zniszczył Gwiazdę Śmierci, by Galaktyka choć przez chwilę mogła mieć szansę być wolna od wpływów tyrańskiej władzy Palpatine'a.

ocenił(a) film na 10
cloe4

Po pierwsze, dla mnie fikcja a fakty historyczne to inne kwestie. O ile "usprawiedliwić" mogę postać fijcyjną też cnp. wpływem czynników fikcyjnych w jej fikcyjnym świecie tak na pewno nie usprawiedliwię Hitlera. Przede wszystkim dlatego że dostępu do ludzkich myśli nie mamy. Możemy najwyżej uwierzyć bądź nie w to co mówi. A genialni socjopaci są też wybornymi aktorami którzy mogą udawać.

WhiteDemon

Bzdura, usprawiedliwiasz Anakina, bo to twój "ukochany"... Wiesz, znam takie osoby, co nawet Palpatine'a uwielbiają i potrafią bronić, czy usprawiedliwiać jego czyny... Miłość czasami bywa ślepa... A widać, że w twoim przypadku też tak jest.

Jakbyś takim "miłosno-fanowskim" uczuciem darzyła Luke'a czy Obi-Wana to też byś im wybaczała ich słabości... Ale ty wręcz niepotrzebnie demonizujesz ich, aby Anakina obronić, bo wiesz, że on był o wiele gorszy w postępowaniu od tej dwójki.

ocenił(a) film na 10
cloe4

Wybacz, nie będę rozmawiać na takim poziomie. Jeśli jedbak wolisz sobie tak mówić, że to miłość do postaci nie wiedza o zaburzeniach, trudno. Dla Twego lepszego samopoczucia mogę zaniechać rozmowy żeby Ci już tak nie psuć wyobrażeń. Może warto się zastanowić jakie teksty o chorobach czytasz o borderline i rozdwojeniu jaźni rozpowszechnia się wiele mitów i bzdur.

użytkownik usunięty
WhiteDemon

Ok, to powiedź mi dlaczego Twoja wiedza nie ma zastosowania wobec Luke`a czy Kenobiego?
Ja także posiadam nie małą wiedzę z psychologii a jakoś potrafię ją zastosować wobec chyba każdego bohatera SW. I nawet moja wielka sympatia do Kenobiego nie jest w stanie przysłonić mi jego wad. Staram się zrozumieć każdego bohatera ale żadnego nie mam zamiaru usprawiedliwiać.
Ponadto co jeszcze chcę powiedzieć odnośnie kar - jeśli osoba z zaburzeniem emocjonalnym czy psychicznym, popełnia zbrodnię to albo idzie do więzienia albo do zamkniętego zakładu psychiatrycznego co też jest swoistą karą. Bo chyba nikt nie lubi być zamknięty czy to w więzieniu czy to w zakładzie psychiatrycznym czy nawet w złotej klatce.

ocenił(a) film na 10

Z bardzo prostej przyczyny. Kenobu zaburzeń nie wykazuje. A Luke już ma predyspozycje. Z tym że on jako dziecko czuł się bezpieczny z wujowstwem.

WhiteDemon

Luke nie był chory przecież... Kenobi tym bardziej...
Powiem szczerze, że nawet u Anakina nie widzę aż tak wielkiej choroby...

Tylko u Rena... ;D

ocenił(a) film na 10
cloe4

No przecież mówię że Kenobi i Luke nie są chorzy. Luke mógł a nie jest.

A Kylo ma to samo co dziadek, tyle że to jest bardzo łopatologiczne pokazane, więc to bardzo widać.

WhiteDemon

Kylo Ren nie jest chory na borderline... On w ogóle jakiś dziwak... Nie mogę go zrozumieć... To po prostu zły, ale wrażliwy (na jedynie swoje nieszczęście, e lepsze słowo to płaczliwy) człowiek... Chce być zakapiorem, ale mu nie wychodzi, bo się nie nadaje na rycerza dark side'u... To zupełnie inny przypadek niż Anakin/Vader.

użytkownik usunięty
WhiteDemon

Nie ma tego samego co dziadek. Przede wszystkim dlatego, że nic nie wskazuje na to, że Kylo miał traumatyczne dzieciństwo a to jest jeden z najważniejszych czynników do powstania Bordeline.

ocenił(a) film na 10

To jest borderline po Disney owsku, dlatego tak to wygląda;)

użytkownik usunięty
WhiteDemon

Nie sądzę. Napisałam co wg mnie ma Kylo. Ale ja to opieram tylko na tym co widać w Przebudzeniu. Z resztą z tego co wyczytałam w necie, to wiele osób się z tym zgadza.

ocenił(a) film na 10

Zgadza się. Założę się że Disney to olał. Nieważne że nie ma podstaw, ważne że ludziom się podoba xd

WhiteDemon

Nie każdemu Kylo Ren się podoba... Wielu uważa go za cieniasa i p*zdę (te memy i filmiki wyśmiewające go znikąd się nie wzięły)... To tylko ultrasi nienawidzący Prequeli zachwycają się Renem, jako jedynym oryginalnym elementem, który był w TFA (kopii Nowej Nadziei)... Wiadomo, co nowego w tak skopiowanym fanfiku to na wagę złota...

A jak ktoś zachwyca się Renem, a hejci Anakina... To nie mogę brać takiej osoby na poważnie, sorry... Moim zdaniem "wychwalanie" Rena, a nadmierna wręcz krytyka Anakina jest przejawem wielkiej hipokryzji ze strony fanów OT, które się na prequele i Lucasa obrazili i w zamian czczą TFA jak jakieś cudo, którym nie jest... XD

Porównajmy choćby sceny z "cierpiącą duszą"...
- Anakin - gada miłosne farmazony do ukochanej, że "cierpi mu dusza i jest rozdarty"... Reakcja co poniektórych? Źle, bee, szkaradnie, straszne dialogi, kto to pisał? itp... XD
- Kylo Ren - gada "miłosne" farmazony do... MASKI VADERA!!! (sic!), że "cierpi mu dusza i jest rozdarty"... I co? Ci sami, co hejtowali Anakina, przy tym oni pieją z zachwytu, że "skonfliktowany złoczyńca, takiego jeszcze w SW nie było, żal nam go..." ;(

Hipokryzja po prostu... Od tego oczerniania ep 1-3 i wywindowania pod niebiosa ep 7 już się rzygać chce...

użytkownik usunięty
cloe4

No trudno się nie zgodzić z Tobą.

Ty moje zdanie znasz, bo ci je już pisałam... ;)

Wybacz mi... Czasami za dużo ci się wyżalam. ;D

użytkownik usunięty
cloe4

Jakie wyżalanie? Wiesz, że lubię z Tobą nawet się wyżalać. Sporadycznie mi się zdarza spotkać kogoś z kim mam taką nić porozumienia. :)

A no pewnie. ;D Mi też bardzo miło. ;)

ocenił(a) film na 10
cloe4

A, z tym to się zgadzam stuprocentowo. Bardzo mnie śmieszy jechanie po prequelach przy jednoczesnym wychwalaniu TFA.

WhiteDemon

TFA jest kumulacją wszystkiego co ultrasy OT chciały zobaczyć. Dlatego, ta część choć najgorsza i mało kreatywna zdobyła takie oklaski... Życie sprawiedliwe nie jest, nie liczy się twórczość, tylko podlizywanie się obecnym trendom... A jak kopniesz w dupę jaśnie lordów z Hollywoodu, to taki twórca na bank ma przes*ane.

Ultrasy Prequeli nienawidzą (delikatnie mówiąc, bo robienie czarnej propagandy wokół tych filmów i samego Lucasa trwa do dziś)... ba, sam Abrams należy do takiej grupy fanów SW, wiec co się dziwić, że ep 7 wygląda tak, a nie inaczej...

Szczerze mówiąc nawet nie wiem skąd to się bierze. Wszyscy moi znajomi lubią po prostu SW, czyli sześć części, nikt nie dzieli "Gwiezdnych Wojen" na najgorszą czy lepszą trylogię. Dodam też, że większość z nich też TFA była zawiedziona.. A z hejtem na ep 1-3 spotkałam się dopiero w internecie.

użytkownik usunięty
cloe4

A wiecie co dziewczyny? Mnie okropnie drażni Abrams a właściwie to zaczął drażnić, po tym jak obejrzałam sobie pewien film dokumentalny o SW (ten o wszystkim co zostało wykorzystane w SW), gdzie ten gostek niesamowicie wychwalał to co zrobił Lucas. No to jest dla mnie szczyt hipokryzji.

Też byłam w szoku... Zarzekał się, jaki to z niego fan SW kochający Lucasa, a potem zaczął strugać pawiana...

Mam wrażenie, że Abrams rzeczywiście jest jedynie marionetką na pasku korporacji... Gada to co mu każą... I ta cała chęć wprowadzenia poprawności politycznej. Serio zatruł tym SW... Szkoda, jakoś jego Star Treki nie są wcale poprawnie polityczne, wręcz momentami idą w drugą stronę, są seksistowskie. XD

Ciężko mi uwierzyć... Bo ja naprawdę wierzyłam, że on stworzy całkiem spoko epizod. A wyszła kaszana...

ocenił(a) film na 10
cloe4

Święte słowa normalnie:)

WhiteDemon

Dzięki. XD
Ale ja tylko mówię co myślę. ;D

użytkownik usunięty
WhiteDemon

O a tutaj ktoś mocno opisał jego osobowość http://letmekylorant.tumblr.com/post/141931004587/kylo-ren-a-psychological-diagn osis

użytkownik usunięty
WhiteDemon

Na podstawie tego co na razie nam wiadomo, Kylo Ren bardziej mi pasuje na schizofrenika. Schizofrenia wywodzi się często z nerwicy, której Kylo mógł się nabawić np. w taki sposób, że próbował rodzicom udowodnić, że jest wart ich miłości (rodzice mogli być zbyt mocno zajęci swoimi sprawami). W końcu jego psychika nie wytrzymała.
To pasowałoby też do tego co widzimy na ekranie - on chce być jak ktoś tam, kto wg niego dokonał czegoś wielkiego.
Takie coś też przemawia za schizofrenią u Kylo:
- Może mieć fałszywe wrażenie zaburzenia porządku świata – przyczynowego, czasowego i przestrzennego. (czyni coś złego, myśląc że czyni dobro)
- Objawom często towarzyszy poczucie lęku i zagrożenia ze świata zewnętrznego. Osoba czuje się nieadekwatnie do sytuacji, jest zagubiona, jakby niedopasowana. Znaczący jest brak zaufania do wszystkich. Odczuwanie subiektywnego zagrożenia zmniejsza chęć więzi i kontaktu nawet z najbliższymi, co prowadzi do wycofania i zamknięcia się we własnym świecie. (paranoiczne szukanie Luke`a i uznawanie go za wroga)
- Przeżywany lęk wiąże się z występowaniem mocnych doznań – niekiedy jaskrawych, wyrazistych i przerażających. (ten skok nastrojów, rozwalanie wszystkiego jak się zdenerwuje)
- Brak kontaktu z otoczeniem wypełniany jest bogactwem wewnętrznych treści i przeżyć. Osoba ciężko chora żyje w swoim urojonym świecie targana własnymi fałszywymi przekonaniami. (rozmowa z dziadkiem)
- Zdarza się, że osoba chora czuje się niezwyciężona i nie do pokonania. Ma wrażenie posiadania wewnętrznej mocy, która pomaga jej w wypełnianiu rozmaitych misji, np. w zbawianiu świata.
- Może czuć się osamotniona, ponieważ nie potrafi jasno wyrazić swoich doznań ani sprecyzować swoich uczuć. Czuje się nierozumiana. Często podlega ocenie na podstawie dziwacznych zachowań.
- Może wyrażać chęć bycia w bliskim kontakcie z innymi i jednocześnie unika głębszych więzi interpersonalnych.
- Często pojawia się rozbieżność pomiędzy własną koncepcją siebie, roli w życiu społecznym, a oczekiwaniami rodziny i społeczeństwa.

ocenił(a) film na 8
cloe4

Przepraszam, że się wtrącam, ale muszę przyznać ci rację. Anakin nie był chory psychicznie. U niego istniał inny problem, który według mnie, można prosto wyjaśnić.
Anakin został poczęty przez midichloriany, aby przynieść "równowagę Mocy", czy tak? Rada Jedi wierzyła, ze znaczy to, iż pomoże im niszczyć Sithów. Ale zaraz, zaraz, Moc to Moc, wiec nie jest to tylko Jasna Strona, ale także Ciemna. Anakin miał przynieść równowagę obydwu stronom. Można tutaj widzieć zaczątki osobowości borderline czy też rozdwojenia jaźni, ale ja wolę to widzieć w ten sposób - Anakin posiadał wielką wrażliwość na Moc, która go stworzyła, zarówno na ciemną jak i na jasną stronę. Obie te strony "Walczyły o niego, stąd jego wewnętrzne boje, a wykorzystał je mistrz manipulacji Sidious, aby sprowadzić Vadera na świat. Według mnie wewnętrzna walka Ciemnej i Jasnej strony w Anakinie jest wytłumaczeniem pokazującym, że raz był potworem, a raz wspaniałym Jedi i tłumaczy również fakt, że mimo przemiany w Sitha "wciąż było w nim dobro" i w "Powrocie Jedi" Luke był w stanie przeciągnąć ojca na Jasną stronę.

użytkownik usunięty
yehet

Ta historia jest o tyle fajna, że można ją rozumieć na kilka sposób. I tak jak Ty to tu przedstawiasz też jest super.
W moim odczuciu Twoje zdanie, nie kłoci się ze zdiagnozowanym u niego (przez psychologów) schorzeniem, Bordeline nie jest chorobą psychiczną a schorzeniem.
Poza tym jakoś nie specjalnie przychylam się do zdania, że Lucas celowo opisał w Wybrańcu to schorzenie (w sensie, że wziął sobie podręczniki z psychologii i wybrał takie schorzenie). Myślę, że mu to wyszło zupełnie przypadkiem.
Wydaje mi się, że Lucas po prostu chciał pokazać, że każdy z nas jest takim Wybrańcem, że każdy z nas może wybrać albo mrok albo jasność. I, że każdy z nas może nawrócić się jeśli zabłądzi. A jeśli już tutaj zrobił coś świadomie w sensie psychologii, to to iż Lucas pokazać chciał, iż w każdym z nas jest mrok.

ocenił(a) film na 8

I miał Lucas rację. Anakin był po prostu metaforą zwykłego człowieka, który bierze się "znikąd", ale nagle okazuje się, że posiada spore predyspozycje, a w oczach niektórych (Rada Jedi) jest jeszcze odzwierciedleniem przepowiedni.
Właściwie fakt tego, że Skywalker przeszedł na Ciemną Stronę był być może winą Windu, gdy ten bezprawnie chciał zabić Palpatine'a. Bo wtedy Anakin uwierzył we wszystko, co mówił mu Kanclerz, ze Rada chce go obalić i rządzić Galaktyką. I stwierdził, że został oszukany i że nie zostało mu już nic innego. To gorzkie, ale Jedi ze swoimi staroświeckimi poglądami sami wepchali Anakina w szpony Ciemności.
No i zdaje się, ze ostatecznie oni sami zrozumieli ten błąd, bo w nowelizacji EPIII Yoda sam zaczął żałować trwania przy regułach, które już zupełnie nie pasują do dzisiejszego świata, co poniekąd przypomina mi obecną sytuację w Kościele Katolickim, gdzie coraz więcej osób od niego odchodzi uznając "stare, niezmienne prawdy" za nieżyciowe i przestarzałe.

yehet

Nie tobie jednemu Zakon Jedi sprzed upadku kojarzy się z KRK... Przede wszystkim przez te rygorystyczne, nieżyciowe, zatwardziałe i momentami idiotyczne dogmaty...

Anakin jako Wybraniec powinien był pogonić tych faryzeuszy z Rady Jedi w cztery wiatry, ujawnić swój związek z Padme i pokazać na czym polega prawdziwe bycie rycerzem Jedi. Bycie istotą egzystencjalną, a nie konserwą z duszą robota, ba! nawet C3PO był bardziej uczuciowy niż ci "buddyjscy" mnisi... Ale niestety Anakinowi w odróżnieniu od np. Qui-Gona brakowało odwagi i pewnego rodzaju mądrości do takich działań, może dlatego, że był jeszcze za młody na takie rzeczy. Szkoda... Skywalker miał okazję, by przejść do historii jako reformator zakonu. To by było coś... a niestety został zapamiętany jako niszczyciel i rola odbudowy zakonu Jedi padła na jego syna...

użytkownik usunięty
cloe4

Kto wie, może gdyby Qui-Gon żył to tak by się stało.

No właśnie! I dlatego Qui-Gona uśmiercono. Bo gdyby żył to on by się zajął Skywalkerem. A ci rozumieliby się jak dwa łyse konie. ;D

A taki Obi-Wan sam zastawiał się kogo bardziej słuchać w postrzeganiu Mocy, Yody czy Qui-Gona... Gdy jego mistrz zmarł, pozostał już tylko Yoda...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones